Tylko w polskiej lidze sytuacja może się zmieniać jak w kalejdoskopie. Na początku sezonu wielu kibiców w Białymstoku narzekało na wybór Ireneusza Mamrota na nowego trenera Jagi. Teraz okazuje się, że mógł to być prawdziwy strzał w dziesiątkę. Choć występy Jagielloni na początku sezonu pozostawiały wiele do życzenia, teraz klub z Białegostoku wygrywa bezpośrednią rywalizację z Legią Warszawa i po 25 kolejkach Ekstraklasy zasiada na fotelu lidera.
Poprzedni liderzy zdetronizowani
Od siódmej kolejki Ekstraklasy tylko trzy zespoły wymieniały się prowadzeniem w ligowej tabeli: Lech Poznań, Górnik Zabrze oraz Legia Warszawa. Lech wciąż nie może odnaleźć właściwej dyspozycji i ma ogromne problemy w meczach wyjazdowych. Górnik Zabrze stracił impet z rundy jesiennej i raz za razem traci punkty. Legia po zimowych transferach wciąż nie stanowi jednego, dobrze zgranego kolektywu. A Jagiellonia? Jagiellonia systematycznie prze do przodu. W całym sezonie białostoczanie przegrywali tylko pięć razy. Pod tym względem lepszy jest tylko Lech Poznań, który zanotował jedną porażkę mniej, ale częściej gubił punkty na remisach.
Sponsorem wpisu są Mobilne Pielęgniarki, oferujące usługi pielęgniarskie Gdynia. W skład usług Mobilnych Pielęgniarek wchodzi między innymi cewnikowanie pęcherza moczowego Gdynia.
Bezpośrednie starcie na Łazienkowskiej
Jagiellonia w 25. kolejce udała się do Warszawy by zagrać o fotel lidera w bezpośrednim pojedynku przeciwko Legii Warszawa. Co prawda już w poprzedniej kolejce Jaga objęła prowadzenie, ale przed meczem na Łazienkowskiej miała tyle samo punktów co Legia. A zatem… stawką meczu nie były trzy punkty, ale trzy i jedna dziesiąta! Dlaczego? Otóż Jagiellonia wygrywając w Warszawie zapewniła sobie lepszy bilans bezpośredni. A zatem w przypadku jednej wpadki i zrównania się punktami w tabeli, Jaga wciąż utrzyma fotel lidera dysponując tą wirtualną „jedną dziesiątą punktu”.
Mecz w Warszawie przesądziła czerwona kartka w 13 minucie meczu. Czy Legia w jedenastu potrafiłaby zatrzymać Jagę? Ciężko powiedzieć, bo zespół z Białegostoku grał wyśmienicie. Czerwoną kartkę obejrzał Antolic. Jego faul na Frankowskim był naprawdę brutalny. Nieświadomy, lecz brutalny. Początkowo sędzia pokazał żółty kartonik, ale gdy ujrzał to samo co widzowie na ekranie VAR-u nie miał wątpliwości i wyrzucił Chorwata z boiska. Później poszło już gładko. W 44 minucie z jedenastu metrów do siatki trafił Novikovas. Tuż przed końcem meczu podwyższył Świderski. Legia zaś kończyła w dziewiątkę bo w doliczonym czasie gry z drugą żółtą kartką wyleciał z boiska Vesovic.