Górnik Zabrze to jeden z najbardziej utytułowanych polskich drużyn w historii. W tabeli wszechczasów drużyna zajmuje wysoką, czwartą pozycję za Ruchem Chorzów, Wisłą Kraków oraz Legią Warszawa. Jednak pod względem liczby tytułów mistrzowskich, klub jest liderem do spółki z Białą Gwiazdą. Czy są szanse, że Zabrze stanie się samodzielnym liderem w tej klasyfikacji i zdobędzie w tym sezonie piętnasty tytuł w historii?
Szesnaście oczek na koncie i pozycja wicelidera ze stratą dwóch punktów do Lecha Poznań. Ale konkurencja nie śpi. Tyle samo punktów ma również Zagłębie Lubin, Legia Warszawa oraz Wisła Kraków. Jest również kilka innych mankamentów, które mogą sprawić, że w dalszej części sezonu Zabrze zacznie pikować w dół, jeżeli trener, Marcin Brosz, nie znajdzie skutecznego sposobu na kilka wad w grze swojej drużyny.
Zacznijmy jednak od pozytywów. Rewelacyjnie dopracowane stałe fragmenty gry. Aż siedem bramek w dorobku Zabrza to gole zdobyte po rzutach rożnych. Dodatkowo, wielka gwiazda Ekstraklasy, Igor Angulo. Hiszpan szturmem zdobył tytuł króla strzelców w I lidze, a teraz zamierza powtórzyć sukces na najwyższym szczeblu. Jedenaście bramek w dziewięciu kolejkach, wynik marzenie. Konkurenci? Dwóch. Marco Paixao z ośmioma trafieniami oraz Carlitos Lopez z siedmioma. Jednak jeżeli forma Hiszpana nagle nie spadnie, ciężko sobie wyobrazić aby nie zdobył korony króla strzelców. Dzięki swojemu snajperowi Zabrze ma najlepszy bilans strzelonych bramek w stawce – 20 goli.
Jednakże w grze Zabrza jest mankament i to istotny. To głównie przez to, Górnik nie jest jeszcze liderem w tabeli. Aż trzynaście straconych bramek. Przy czterech Lecha Poznań. Różnica miażdżąca. Tyle samo goli straciła dopiero dwunasta Lechia Gdańsk. Gorzej przedstawia się jedynie bilans Piasta Gliwice i Cracovii – 16 straconych bramek. To właśnie nad defensywą musi popracować Marcin Brosz. Jeżeli zdoła nieco przymknąć drzwi dla rywali, a ofensywa wciąż będzie spisywać się tak dobrze, Górnik będzie miał ogromne szanse na wywalczenie tytułu.