Triumfator ubiegłej edycji Pucharu Polski był przez media skazywany na pożarcie w starciu z duńskim FC Midtjylland. Dwumecz pokazał jednak zupełnie coś innego. Trzeba to powiedzieć otwarcie, Arka zaprezentowała się najlepiej ze wszystkich polskich drużyn walczących w europejskich eliminacjach.
Pierwszy mecz w Gdyni zakończył się sensacyjnym zwycięstwem Arki 3-2. Już wtedy chwalono drużynę za walkę oraz hart ducha. Przed rewanże jasne było, że Arka stoi przed bardzo trudnym wyzwaniem, ale także przed olbrzymią szansą.
Pierwsza połowa spotkania nie należała do porywającego widowiska. Duńczycy starali się atakować, ale nie tworzyli sobie wielu sytuacji bramkowych. Trzech zawodników Arki, Socha, Marcus raz Sobieraj za ostrą grę obejrzało żółte kartki. Brakowło 45 minut do spełnienia marzeń i awansu do kolejnej rundy eliminacji.
Fantastycznie zrobiło się w 60 minucie meczu kiedy bramkę dla Arki zdobył Sołdecki, który wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego Marcusa. Mecz wydawał się być pod kontrolą, jednakże katastrofa zdarzyła się w 77 minucie, kiedy piłka po dalekim wrzucie z auto niefortunnie odbiła się od głowy Sochy i wpadła do bramki. Duńczycy ruszyli do ataku potrzebując jeszcze jednego gola.
Bramka ta nadeszła niestety w 93 minucie. Obrońcy Arki nie upilnowali najpierw Wikheima, a następnie Sorlotha, który z kilku metrów nie dał najmniejszych szans bramkarzowi i umieścił piłkę w siatce. Do końca meczu brakowało zaledwie dwóch minut. Cud niestety się nie zdarzył i Arka po remisie 4-4 w dwumeczu odpadła z eliminacji do Ligi Europy. Zaważyła jedna bramka więcej strzelona na wyjeździe przez Midtjylland.
Warto podkreślić bardzo ładne zachowanie piłkarzy duńskiej drużyny, którzy po meczu podeszli do sektora zajmowanego przez polskich kibiców i zaczęli bić brawa za wspaniały doping oraz dobrą grę zespołu z Gdyni. Arce należą się wielkie brawa za postawę i walkę do samego końca.