Do najważniejszych wydarzeń tej kolejki z całą pewnością zaliczymy zwycięstwo Legii nad byłym już liderem tabeli, Zagłębiem Lubin. Dużą niespodzianką była porażka Jagielloni z Piastem Gliwice. Najlepszy zawodnik kolejki? Zdecydowanie Igor Angulo, który w meczu z Wisłą Płock ustrzelił hat-tricka i w klasyfikacji strzelców gromi wszystkich z dorobkiem 10 bramek. Oto wyniki i krótkie podsumowanie wszystkich spotkań.
Piątkowe strzelanie w Zabrzu i kompromitacja Ekstraklasy z VAR-em
Górnik Zabrze pokonał Wisłę Płock 4-0. Hat-trick Angulo pokazuje, że Hiszpan prawdopodobnie w cuglach zwycięży klasyfikację strzelców. Być może zbliży się do wyczynu Nikolicia, który w sezonie 2015/2016 został królem strzelców z dorobkiem 28 bramek. Czwartą bramkę w Zabrzu dołożył Wieteska.
O 20:30 Śląsk Wrocław podejmował u siebie Cracovię. Po golach Piecha i Wdowiaka zespoły schodziły na przerwę przy wyniku remisowym. Gola na wagę trzech punktów zagwarantował Śląskowi Pich z rzutu karnego. I tutaj, nie można nie wspomnieć o czymś, co już kompletnie skompromitowało polski futbol. Mamy system VAR. Mamy sędziego, który ma uprawnienia by z niego korzystać. I o to jest, 87 minuta spotkania. Chrapek upada za polem karnym, powtórki pokazują, że Lusiusz nawet go nie drasnął. Sędzia Marciniak odgwizduje przewinienie i dyktuje rzut wolny, zdarza się, Chrapek zasymulował i nabrał arbitra. Ale zaraz… co się dzieje? Marciniak używa wideoweryfikacji VAR, ogląda powtórkę, widzi symulkę gracza Śląska i stwierdza, że podjął złą decyzję. Ponieważ Lusiusz NIE DOTKNĄŁ Chrapka, ale sytuacja miała miejsce w polu karnym! Zamiast naprawić swój błąd i przyznać Cracovii rzut wolny, Marciniak wskazuje na rzut karny dla Śląska. Więc powstaje pytanie, po co nam VAR skoro sędzia nie potrafi dostrzec swojego błędu nawet na powtórce?
Sobotnie niespodzianki
Dzień zaczął się od zwycięstwa Korony Kielce nad Bruk-Bet Niecieczą 2-1. Do siatki trafiali wyłącznie gospodarze. W 35 min. gola strzelił Kiełb, a w 74. Jukic. Na kilka minut przed bramkę samobójczą zapisał na swoim koncie Kovacevic.
O 18 oglądaliśmy natomiast starcie Jagielloni Białystok z Piastem Gliwice. Niespodziewanie wygrali goście bo bramce samobójczej Guilherme z 46 minuty spotkania. Tym samym, Jaga zamiast rozsiąść się na pozycji lidera spada na pozycję czwartą z dorobkiem 13 punktów.
Dosyć niespodziewany był także remis Wisły Kraków z Lechią Gdańsk. Dla krakowian gola w 39 min. meczu zdobył Carlitos Lopez po dograniu Sadloka. Na 10 minut przed końcem jeden punkt dla Lechii wywalczył De Oliveira.
Niedziela na czerwono
Gładkie zwycięstwo Lecha Poznań nad Arką Gdynia 3-0. Bramki dla Kolejorza zdobyli Gajos, Makuszewski i Situm. Pierwszy z nich z raju trafił do piekła ponieważ w 56 min. obejrzał czerwoną kartkę. Ważna jest również bramka Makuszewskiego, który po raz pierwszy otrzymał powołanie na mecze reprezentacji, i kto wie, być może zadebiutuje w kadrze już 4 września w meczu z Kazachstanem? Lech po tym zwycięstwie został liderem tabeli z dorobkiem 14 punktów.
Sandecja jako beniaminek spisuje się naprawdę świetnie. Po dwóch golach Koleva, zawodnicy z Nowego Sącza pokonali Pogoń Szczecin 2-1. To jednak szczecinianie jako pierwsi strzelili gola, a jego autorem był Formella.
W ostatnim meczu kolejki Legia grała z Zagłębiem Lubin. Po odpadnięciu w fatalnym stylu z Ligi Europy, piłkarze Jacka Magiery musieli się zmierzyć w lidze z ówczesnym liderem tabeli. Legioniści poprawili sobie chociaż trochę humor wygrywając 2-1 po golach Sadiku i Szymańskiego. Honorowe trafienie w doliczonym czasie gry zdobył Starzyński z rzutu karnego. Tematem nr 1 po tym meczu było kolejne idiotyczne zachowanie Michała Pazdana, który obejrzał dwie żółte kartki i w konsekwencji czerwoną. Podobnie zakończył się dla niego mecz z Sheriffem Tyraspol. Wydaje się, że stoper w ten sposób zmniejszył swoje szanse na transfer do Anglii, a także na grę w podstawowym składzie reprezentacji Polski. Zastąpić może go solidnie grający w Palermo Thiago Cionek.